Hej! ^^
Przez ostatnie 2 dni byłam na Wsi... :3
Było świetnie, w końcu coś zaczęło się dziać w te wakacje! ^ ^ .
Przedwczoraj, przyjechałam tak około 13-14 na wieś, autobusem miejskim... :3
Poszłam do cioci, pogadałyśmy o pewnych sprawach, przebrałam się i poszłam na konie... (:
Później poczyściłam je, niby nic nadzwyczajnego, później przyjechała cała przyczepa wiórów drzewnych, zgłosiłam się jako pierwsza do pomocy, przewaliłam całą przyczepę! *---* Nie wiecie jaki to był wysiłek, a uporałam się z tym w ponad godzinę, nieźle, prawda? ;>
W zamian dostanę darmową jazdę. Pan Józek (właściciel koni) zaproponował mi również przejażdżkę quadem, oczywiście, to było dla mnie coś nowego, zgodziłam się, bo jakby inaczej? ;>
Jechałam 13 na godzinę... xD Czułam tę moc. Haha, dojechaliśmy do jeziorka i pan, oraz moja koleżanka pokąpali się, ja nie chciałam, bo jakoś nie miałam już na to siły... ;).
Oczywiście pan określił tę jazdę, jako "chrzest bojowy", no i faktycznie, taki był... :D .
W drodze powrotnej kierował P. Józek, pędził 30-40 na godzinę, oczywiście, bo jakby inaczej wjechał w wieelką kałużę wody, błota <nie wiadomo co jeszcze tam było, ponieważ koło tego pasły się konie.. xd> więc, że ja byłam na samym przodzie, calutka, aż do ostatniej nitki byłam oblana, a śmierdziałam niesamowicie... ;o .
Więc później pożegnaliśmy się, ja poszłam razem z kuzynką Marysią do jej mamy <do mojej cioci> i przebrałam się, miałam za chwilę jechać do domu autobusem lub przed 22 z wujkiem, usiadłam na fotelu i tak przysypiałam, więc babcia w miarę możliwości ściągnęła moje spodnie i kuzyn skarpetki... XD
Zasnęłam... Wstałam, było po 10 i usłyszałam głos mamy, musiała przyjechać autobusem z rana... ;w; .
Poszłam się umyć, a ciocia gadała z mamą, później poprosiła nas o to, byśmy poszły na górę i odkręciły gaz <a to dlatego, że ciocia ma problemy ze stawami i siły nie ma w rękach zbytnio>. Więc poszłyśmy, a że ciocia Ania ma na górze wiele ubrań i innych, starych rzeczy, można rzec, że przedwojennych, to popatrzyłyśmy tam z mamą, przy okazji była tam też sukienka ze ślubu cywilnego mojej mamy... ;o
Mama założyła blond perukę, a ja znalazłam jeszcze rudą na pipi lansztrung, <czy jak to tam się mówi> i strój jednoczęściowy, niebieski, w suodkie białe groszki... <takie jak z tamtej epoki...> :D
Zeszłyśmy na dół, i mama założyła strój, perukę oraz okulary, śmiechu przy tym było mnóstwo, przysięgam, zdjęcia też były świetne.
Ciocia natomiast założyła również blond perukę <na hannah montanę xd> i tę suknię ślubną mojej mamy, oraz okulary, hahah, wyglądały podobnie do Mariolki, tej z kabaretu... xD
Myślałam, że tam na zawał zejdę, oczywiście ze śmiechu. ;p
Poszłam później na konie, a mama o 13 jechała do dentysty.
A w stadninie malowaliśmy ściany, w socjalnym, jedna na brązowo, a reszta na biało... ;> .
Wszyscy wzięliśmy udział, każdy trzymał pędzle, niekiedy zmieniając się, aby domalować tu i tam. ;3 .
Jedna dziewczyna, a mianowicie Jula zawsze, ale to zawsze lubi być brudna, tak samo jak na quadzie <weszła w ploto japonkami, japonki zostały w błocie i wyjść nie chciały, później była caluteńka mokra, bo kąpała się w ubraniach> ;D Była cała w białej farbie, później pan przyniósł nam po tymbarku Cytryna+mięta, zupełnie za nic, aż się zdziwiłyśmy :) .
Poszłam na obiad do cioci, później znów na konie, poszłam do siodlarni, i w tym czasie właśnie opowiadałyśmy sobie różnorakie kawały, żarty, było bardzo miło... ;>
No, ale, że dzień się skończył, musiałam jechać o 20:48 do domu. Całe tenisówki z czarnych, zrobiły się białe... :D .
Było świetnie, jakbym mogła, powtórzyłabym to wszystko bez namysłu... :)
Hmm... Rozpisałam się, ale mam nadzieję, że takie dni mogą być w miarę fajnie rozwinięte, prawda? :)
Ps: Teraz siedzę u taty, dziś byłam na stawie, i pływałam z Klaudią i Sandrą <mojego taty dziewczyny rodziną i córką> ;) . Było miło, piłyśmy dziurawą Ice Tea, później wszamałyśmy po zupce chińskiej <ach ta chemia... :D> .
Jutro znów tam jedziemy i będziemy nocować pod namiotami, będzie mega... ;>
Postaram się zrobić jakieś zdjęcia... :3
Obym się nie utopiła! ^^
A teraz idę spać, dobrej nocki! (:
Patsoon (:
Przeczytałam XDDD Cieszę się,że miło spędziłaś czas. Ah,jak ja bym chciała jeździć konno! Albo chociaż jakąś długą przejażdżkę konną. W sumie ja tez lubie być brudna,a brudne dziecko świadczy,że się dobrze bawiło tak jak np. z tym błotem i farbą! Tymbark cytryna-mięta,bardzo lubię i super orzeźwia ten smak tymbarka! Zazdroszczę (; Sama bym chętnie pojechała na wieś,jest tam mnóstwo zajęć! Miłego nocowania pod namiotami! Czekam na wiele zdjęć :D
OdpowiedzUsuńJuż wróciłam, chciałam zrobić dzisiaj notkę, ale... Weny nie miałam... :3 . No, brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko.. ! ^^.
UsuńPrzyjedź do mnie, to razem pojeździmy konno, jestem za ;3
Lubie tymbark (;
OdpowiedzUsuńJa to samo... ;>
Usuń